niedziela, 3 lutego 2013

Nie obrażaj się o moją insynuację ..


       

01. Innuendo
02. I'm Going Slightly Mad
03. Headlong
04. I Can’t Live With You
05. Don’t Try So Hard
06. Ride The Wild Wind
07. All God’s People
08. These Are The Days Of Our Lives
09. Delilah
10. The Hitman
11. Bijou
12. The Show Must Go On

Czwarty dzień lutego jest dla Fanów Queen pewnego rodzaju świętem. Także i dla mnie. Tego dnia roku 1991 zespół wydał album, którego ja osobiście uważam za największe arcydzieło w ich twórczości, a także za największe dzieło w historii muzyki rozrywkowej. Innuendo. O tej płycie mowa. Jest to album, którego umiłowałem bardzo sobie już jako dziecko, zaraz po jego premierze. Mama kupiła mi go na kaseciaku pirackiej firmy „Leo’. Miałem też z nim taki problem, że co jakiś czas musiałem kupować „nową”, bo albo się taśma wciągnęła w magnetofon, albo ktoś usiadł tyłkiem na kasecie i się złamała. Tak czy inaczej – dla mnie płyta absolutnie wyjątkowa, ważniejsza nawet o Ciemnej Strony Księżyca Pink Floydów. 

Dla fanów to płyta święta nie tylko ze względu na jej zawartość, ale także ze względu na okoliczności powstawania. Album powstawał od 1989 roku, gdy Freddie Mercury był już bardzo osłabiony trwającą od wiosny roku 1987 chorobą. Praca nad tą płytą przebiegała w strasznych męczarniach. Jednakże Freddie nie poddawał się i śpiewał. A zaśpiewał najlepiej jak tylko potrafił. Sam gitarzysta Brian May stwierdził, iż : głos Freddiego był tu lepszy, niż kiedykolwiek wcześniej. Tak, podpisuję się pod tym. Ciało osłabione, zmęczone chorobą, jednakże siła walki i moc w głosie o wiele większy.

Przejdźmy może do albumu. 


Utwór otwierający płytę – Innuendo. Wspólne dziecko Freddiego i Rogera (muzyka – Freddie, a tekst – wspólnie, ale w większości Roger) muzycznie inspirowane Kashmirem Led Zeppelin. Na pierwszy rząd rzuca się bardzo wysoki rejestr wokalny Freddiego, nieosiągalny dla innych wokalistów. Łabędzi śpiew po prostu. Charakterystycznym momentem tego utworu jest solo na gitarze klasycznej. Solo to wykonuje niejaki Steve Howie z grupy YES. Do utworu nakręcono ZNAKOMITY teledysk – animowany wideoklip, w którym to członkowie zespołu są przedstawieni w czterech stylach: Freddie - Leonardo Da Vinci;  Brian – styl wiktoriański; John - Picasso; Roger - Jackson Pollock 

W wideoklipie możemy również zobaczyć obrazy z II wojny światowej, mimo iż w pierwszej wersji były to fragmenty w Zatoce Perskiej. Materiały wykorzystane do zmontowania całości pochodzą głównie z wcześniejszych teledysków, takich jak Breakthru, The Miracle, Scandal, I Want It All, The Invisible Man, Friends Will Be Friends, a także z występów Queen. To wszystko z uwagi na pogarszający się stan zdrowia wokalisty. 

Utwór numer dwa, czyli I'm Going Slightly Mad. Napisany został przez Freddiego. Wydawać by się mógł śmieszny, chociażby ze względu na sam tekst oraz teledysk, w którym wokalista wraz z resztą zespołu świruje pawiana i śpiewa, że mu po prostu odbija palma. Co się tak naprawdę za tym kryje? Satyra z własnej choroby i swoiste wyznanie Freddiego jakie zmiany w jego organizmie poczyniła postępująca choroba AIDS. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia wokalisty w wideoklipie użyto czarno-białej taśmy. 

Utwór Headlong napisał Brian May na swoją solową płytę Back To The Light. Jednak gdy usłyszał interpretacje Freddiego, niemal natychmiast zdecydował, iż powinien zaśpiewać to wokalista. Warto zwrócić uwagę na teledysk - chory Freddie wariuje jak za dawnych lat. 

I Can’t Live With You to także utwór napisany przez Briana Maya i tak samo jak jego poprzednik, czyli Headlong, miał znaleźć się na jego solowej płycie, ale tak bardzo przypadł do gustu Freddiemu, Rogerowi i Johnowi, że gitarzysta zdecydował się zrealizować ją z Queen. Choć nad ostateczną wersją utworu pracowali wszyscy członkowie, partia perkusji, jaką słyszymy na płycie, została zaprogramowana z użyciem sekwencera przez Maya. Taylor oraz May nie byli do końca zadowoleni z ostatecznej wersji brzmienia utworu i postanowili ją przerobić sześć lat później. Zdaniem recenzentów albumu I Can’t Live With You to najsłabsze ogniwo albumu Innuendo. ALE NIE DLA MNIE!!!! NIE MA SŁABYCH UTWORÓW, a I Can’t Live With You przywołuje piękne wspomnienia, gdy wraz z rodzicami jeździłem po Europie, słuchając Innuendo i patrząc na krajobraz za szybą samochodu.

Utwór numer pięć - Don't Try So Hard. WSPANIAŁA BALLADA, łabędzi śpiew Freddiego, rejestry wokalne nieosiągalne (zrymowało się, hehe) chyba dla nikogo. Napisał ją sam Freddie. Utwór opowiada o tym, że w życiu nie zawsze warto być takim zasadniczym, rygorystycznym, bo przecież. "... tylko głupcy ustalają te zasady, nie staraj się tak bardzo ... " 

Ride The Wild Wind. Utwór napisał Roger. Znowu Roger! Jest to swoista kontynuacja jego "I'm In Love With My Car" z albumu "A Night At The Opera" z roku 1975. W wersji demo śpiewał ją sam autor, jednakże ostatecznie zadecydował, iż ograniczy się do grupowych partii wokalnych, a pałeczkę przekaże Freddiemu. Mimo, iż utwór nie ukazał się na singlu doszedł do .... PIERWSZEGO MIEJSCA na ... LIŚCIE PRZEBOJÓW PROGRAMU TRZECIEGO POLSKIEGO RADIA ;)  Ciekawostka: Wersję demo, gdzie śpiewa Taylor, można usłyszeć na dodatkowym dysku dodanym do zremasterowanej wersji albumu Innuendo z roku 2011. 


Teraz przewracamy album na stronę drugą. Utwór All God's People napisał Freddie Mercury i Mike Moran z myślą o płycie Barcelona. Nosił on wówczas tytuł Africa By Night. Freddie chciał do nagrania zaprosić Briana, by ten wzbogacił utwór swoją solówką. Ostatecznie jednak zaangażowali się w nią wszyscy muzycy Queen i utwór trafił na album Innuendo.

These Are The Days Of Our Lives. Chyba najbardziej poruszający – przynajmniej dla mnie – utwór na całym albumie Queen. Ilekroć słucham to ronię łzę, a gdy oglądam teledysk to … no, nie obejdzie się bez chusteczek higienicznych. W odbiorze publiki to pożegnanie Freddiego z tym światem. Tak naprawdę to autor tekstu Roger Taylor (Rogera słychać bardzo dużo na „Innuendo”: bo i tytułowy wespół z Freddiem i These Are The Days Of Our Lives i sam pomysł nagrania albumu pod takim tytułem to również jego zasługa) napisał to w kontekście dni minionych. Perkusista wspomina szaleńcze lata kariery Queen. Jednakże po śmierci Freddiego, - a co za tym idzie – po wydaniu singla i teledysku (także po śmierci Artysty) utwór nabrał zupełnie innego znaczenia. 

Delilah. Mimo tragicznych okoliczności powstania tego albumu jest też zabawnie. Freddiego do konca nie opuszczało poczucie humoru. Wokalista zawsze lubił koty do tego stopnia, ze zdecydował się napisać utwór o swojej ulubionej kocicy, w która wabiła się właśnie Delilah. Brian przy pomocy efektu talk box imituje swoją gitarą miauczenie kota.

The Hitman. Wbrew powszechnemu przekonaniu główny riff nie pochodzi od Briana, ale właśnie od Freddiego, bowiem to on przyniósł pomysł do studia, ale wtedy utwór oparty był na klawiszowych akordach. Brian jednak wziął tę kompozycje na warsztat. John zajął się przearanżowaniem całości, a potem dopisano kolejne linijki tekstu już wspólnie. 

Bijou. Kolejna piękna ballada. Za tekst i harmonie odpowiedzialny jest Freddie, a Brian gra solo. W nagraniu nie brał udziału John i Roger. Utwór powstał ... w ciągu pół godziny. 


NO I FINAŁ PŁYTY!!! The Show Must Go On. Głównie to dzieło Maya, choć wszystko zaczęło się od sekwencji akordów, nad którą pracowali Deacon i Taylor. Pierwszą zwrotkę napisali wspólnie Brian i Freddie, a kolejne dokończył już sam gitarzysta po konsultacji z wokalistą. Freddie wokalnie wznosi się tutaj ponad wyżyny, zwłaszcza w finale utworu. No, i ten powtarzany motyw: „go on, go on, go on …”. Tu nie ma wątpliwości – FREDDIE ŻEGNA SIĘ Z NAMI, 

Tym utworem kończymy to wielkie dzieło Queen, ostatnie za życia Wielkiego Freddiego Mercury’ego. 


Podczas sesji do Innuendo powstało kilka utworów, które nie znalazły się na albumie, ani na żadnym wydawnictwie, ale można spokojnie znaleźć je na kanale YouTube, są to: Self Made Man, My Secret Fantasy, Robbery. Mówi się też o utworze Assassin, który krąży gdzieś tam po YouTubie, ale nie mamy pewności czy pochodzi od Queen i czy wokal (bardzo dziwny, jakby podpity) faktycznie należy do Freddiego. Jakość jest KOSZMARNA. W katalogu Remastered 2011 Innuendo posiada dodatkowy dysk, na którym można usłyszeć Headlong w pierwotnej wersji (śpiewa Brian), Ride The Wild Wind (Roger), I'm Going Slightly Mad w ciekawej, schizofrenicznej bardzo wersji, gdzie Freddie co chwila powtarza "What A Silly Goose" :) oraz Lost Opportunity - blues Briana, który też nie trafił na płytę. 



Podsumowując: 

Gdy słuchamy tej płyty to zauważamy, że jest na niej swoiste żonglowanie emocjami. Od poważnych i wzniosłych „Innuendo”, Don’t Try So Hard czy The Show Must Go On poprzez wesołe Headlong i przezabawne Delilah. Zupełnie jak na obrazie Grandeville’a umieszczonego na okładce płyty (znów pomysł Rogera). 

Przedstawienie trwa nadal, mimo absencji głównego bohatera. Trwa w znaczeniu nie tego, co teraz wyczyniają Brian z Rogerem, ale … Co tu dużo pisać! Freddie żyje w sercach fanów na całym świecie. 



BARTAS.





2 komentarze:

  1. Cokolwiek napiszę będzie trywialne... Po raz pierwszy usłyszałam tę płytę jako 10-latka i już wtedy wiedziałam - nie będzie już NIGDY, niczego podobnego...
    Pozdr.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam ,że bardzo dobrze ,że ludzie dzielą się swoimi pasjami.Warto tworzyć takie miejsca jak to.Bo warto się dzielić z innymi odbiorcami tym co nas wypełnia ,tym co kochamy ,tym co w Nas Gra...
    Co do Muzyki zespołu Queen ,to wielki ukłon w ich stronę za to ile pozostawili nam potomnym wspaniałych dźwięków.Wszystko ,absolutnie wszystko jak dla mnie jest godne uwagi ,wszystko co wyszło spod "pióra muzycznego",Królowej...Bartek Szacunek za stworzenie takiego miejsca...Ktoś coś przeczyta, ktoś coś się dowie,w końcu sięgnie po płytę...I oto właśnie chodzi...
    Pozdrawiam:)Nie obrażam się o Moją Insynuację...:)

    OdpowiedzUsuń